czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 37 cz.1

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ:
*Oczami Nialla:
   -Nie spiesz się tak skarbie przecież was zawiozę do tej szkoły.-powiedziałem
-Naprawdę?-spytała się Kaja ubierając TO   (bez torebki).
-Tak.-odpowiedziałem
-A to nie problem dla ciebie?-spytała się
-Nie, dla ciebie wszystko.-odpowiedziałem
-Ach kocham cię.-rzekła Kaja
-Haha wiem.-odrzekłem
-O której kończysz lekcję?-spytałem się
-Około 16:30, a co?-odpowiedziała Kaja
 -Nic tak się pytam. Przyjadę po was.-rzekłem
-Nie masz co robić?-spytała się
-O tej porze nie.-odpowiedziałem
-A tak w ogóle to czemu o tej porze wstałeś?-spytała się Kaja
-No bo o 8:36 mamy próbę.-odpowiedziałem
-Tak wcześnie, masakra.-rzekła
-Oj tam haha.-odrzekłem 
-Po obiedzie zabieram cię na zakupy.-rzekłem
-Po co? Przecież mam ciuchy.-odrzekła Kaja
-Wiem, ale wypatrzyłem coś dla ciebie i musisz to przymierzyć.-odpowiedziałem
-Och no nie wiem.-powiedziała
-Jedziemy i już.-rzekłem
-Dobra chodź już. Musisz już nas zawieźć.-odarła  Kaja
-Ok.-odrzekłem
17:00
-Niall, ale to jest drogie.-rzekła Kaja
-Dla ciebie wszystko jest drogie.-odrzekłem 
-Ale...-zaczęła Kaja
-Ślicznie w niej wyglądasz, pasuje do ciebie, a ja ci ją kupię.-powiedziałem 
-Masakra, z kim ja żyje.-odparła 
-Też cię kocham.-rzekłem 
-Gdzie idziemy teraz?-spytała się Kaja
-Po buty do tej sukienki.-odpowiedziałem 
-Niall przecież ja znajdę jakieś buty do niej.-powiedziała 
-Kaja przestań.-rzekłem 
-Matko dobra.-odrzekła 
-I tak ma być.-odparłem 
  Kupiliśmy buty dla Kai i dla mnie. Poszliśmy jeszcze po spodnie i jakoś koszulkę dla mnie.
GODZINĘ PÓŹNIEJ:
  -Ej skarbie co jest?-spytałem się 
-Nic.-odpowiedziała Kaja
-Widzę, gadaj mi tu. Chodzi, o to że ci kupiłem sukienkę i buty?-powiedziałem 
-Tak.-odpowiedziała
-Potraktuj to jak mały prezent na święta, przecież są już niedługo.-rzekłem 
-Niall...-zaczęła Kaja
-Nie zaczynaj.-rzekłem
-Dziękuje.-odrzekła
-Proszę.-odarłem i reszty jazdy było cicho. 
*Oczami Perrie:
 -Jaka ta sukienka śliczna.-rzekłam 
-Dzięki, ale ja jej nie chciałam ani tych butów.-powiedziała Kaja
-Czemu?-spytała się Anita
-Bo te rzeczy były drogie.-odpowiedziała Kaja
-Niall chciał zrobić przyjemność.-powiedziałam 
-Dobra koniec. Jesteście głodne?-rzekła Kaja
-No trochę.-odparłam z Eleanor
-Tak.-odpowiedziałam Anita, Danielle i Alex 
-To czekajcie chwile. Zrobię kanapki.-powiedziała Kaja i wyszła. 
Po 15 minutach wróciła z talerzem kanapek. Zjedliśmy wszystkie.  
WIECZÓR:
*Oczami Kai:
 -Kaja jutro jedziemy do moich rodziców na trzy dni, czyli wrócimy rano we wtorek. Gadałem z twoim dyrektorem.-powiedział Niall 
-Ale jak to? Czemu nic nie powiedziałeś wcześniej Niall?-spytałam się 
-Tak jakoś wyszło. To co jedziemy?-rzekł 
-A mam wybór?-spytałam się 
-No nie.-odpowiedział Niall
-No właśnie.-rzekłam 
-Jesteśmy tyle już razem, że w końcu muszę cie przedstawić rodzicom.-powiedział 
-Wiem.-odarłam 
-Boję się. A co będzie jeśli twoi rodzice mnie nie zaakceptują?-powiedziałam po chwili 
-Nie ma czego skarbie i na pewno cię polubią.-odpowiedział Niall
-Tak myślisz?-spytałam się 
-Tak.-odpowiedział 
-Idziemy się razem  myc?-spytał się Niall po chwili 
-Tak.-odpowiedziałam 
-Ooo... to chodź.-rzekł  uradowany Niall
-Haha przecież idę.-odrzekłam się smoejac. 
Zaczęliśmy się nawzajem myc i towarzyszył nam przy tym głośny śmiech. Zaczęliśmy się namiętnie całować, Wycierając się nadal  całowaliśmy się. W końcu przeszliśmy na łóżko. Na początku nadal się całowaliśmy, ale po chwili wiadomo co się zdarzyło haha. 
Opadłam na łóżko, na początku oddech nasz był różny, ale zaraz się uspokoił i wyrównał. 
-Wariat.-szepnęłam 
-Ale za to twój.-odrzekł Niall i mnie pocałował 
-Niall ja nie jestem spakowania!-krzyknęłam po chwili 
-Kaja spokojnie. Chodź pomogę ci bo jutro nie będziesz miała czasu.-powiedział spokojny Niall
-Co bym bez ciebie skarbie zrobiła.-rzekłam 
-Nie spakowałbyś się.-odrzekł 
-Mogę się zając bielizną?-spytał się Niall
-Nie.-odpowiedziałam 
-Czemu?-spytał się i zrobił smutną minke 
-Bo tak zboczuchu.-odpowiedziałam 
-Nie jestem zboczuchem.-rzekł Niall
-Jesteś.-odrzekłam 
-No dobra może trochę, ale za to twoim. To co mogę?-powiedział 
-No dobra.-odpowiedziałam 
-Je..!-krzyknął jak małe dziecko, a ja zaczęłam się śmiać            
2 GODZINY PÓŹNIEJ:




A co wydarzyło się 2 godziny później dowiecie się w kolejnej części, którą może dodam jutro. Pozdrawiam <3 
 
       
 

3 komentarze:

  1. Jeśli nie będziesz co chwilę pisać odrzekłem itp. to opowiadanie będzie się lepiej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A i może mi podpowiesz jak mam pisać?

    OdpowiedzUsuń